OKRUCHY ZE STOŁU SŁOWA BOŻEGO: na 5. Niedzielę Zwykłą (7.02.2021)

 

 

 

V Niedziela Zwykła (7.02.2021) Komentarz do 1 Kor 9,16-19.22-23

 „Biada mi, gdybym nie głosił Ewangelii” (1 Kor 9,16) – te słowa świętego Pawła, które słyszymy w 5. Niedzielę Zwykłą Roku B są fragmentem szerszej sekcji Pierwszego Listu do Koryntian obejmującego ósmy, dziewiąty i dziesiąty rozdział, w której Paweł reaguje na jeden z przejawów „elitaryzmu” chrześcijan korynckich, który prowadził do zgubnych podziałów we wspólnocie. Chodziło o spożywania pokarmów składanych w ofierze pogańskim bóstwom, co było traktowane w Koryncie jak rodzaj instytucji życia społecznego. „Wypada tam bywać” – mówimy czasem i my, mając na myśli różne okazje do spotykania się, które celebrujemy po dzień dzisiejszy (gale, festiwale, uroczyste kolacje z udziałem wipów). Jak mamy się zachować jako chrześcijanie?

Pamiętamy może jeszcze sprzed kilku lat wprowadzanie jednolitych alb dla dzieci przyjmujących Pierwszą Komunię Świętą. Nie było niemal oporów, choć na początku zdarzali się rodzice, którzy chcieli, aby ich dzieci były ubrane „na bogato”, inaczej od pozostałych dzieci w albach. Kierowaliśmy się zasadą, która była tłem sporu św. Pawła z Koryntianami, o której słyszeliśmy w dzisiejszym drugim czytaniu mszalnym. Sytuacja w Koryncie była analogiczna, choć dotyczyła innych realiów.

W rozdziale dziewiątym 1 Kor Paweł podaje siebie jako przykład samoograniczenia motywowanego miłością do tych, którym głosi Ewangelię. Kluczowe jest stwierdzenie zawarte w 1 Kor 9,18: „nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia”.  A przecież św. Paweł miałby pełen tytuł do przywilejów należnych głosicielom Ewangelii, a wśród nich – do wsparcia materialnego przez wiernych. Jest przecież autentycznym apostołem (1 Kor 9,1-2). Przy tej okazji św. Paweł wymienia elementy konstytutywne „bycia apostołem”: widział on Jezusa, Pana naszego (pod Damaszkiem!); został przez Niego posłany do pogan, a wśród nich do Koryntian. Dowodem skuteczności pracy Pawła są sami Koryntianie. Równocześnie obraz nakreślony w 1 Kor 9,1-2 wskazuje na Pawła jako na tego, który rozumiał Ewangelię lepiej od Koryntian, gdyż spotkał samego Jezusa.

Koryntianie znający Ewangelię głoszoną przez Pawła posiadali „wiedzę” o tym, że nie ma znaczenia, co się je, bo przecież wszystkie bożki są nicością i nie ma pokarmów czystych i nieczystych. Tych chrześcijan Paweł nazywa „mocnymi”. Ale byli też chrześcijanie „słabi w sumieniu”, którzy nie mieli tej wiedzy i gorszyli się postępowaniem „mocnych”. Paweł apeluje do „mocnych”, aby zrezygnowali z obiektywnie słusznych praw, aby nie gorszyć „maluczkich”. Stawia kapitalna zasadę, aktualną dla nas po dzień dzisiejszy, że granicę wolności nie wyznacza tylko konieczność niepopełniania obiektywnego zła, ale granicę wolności wyznacza też miłość braterska. „Mocni” powinni niekiedy zrezygnować ze słusznych praw. „Miłość buduje”, nie sama „wiedza”; ta ostatnia, pozbawiona miłości, „wbija w pychę” (1 Kor 8,1-2: „Wszyscy posiadamy wiedzę. Lecz wiedza wbija w pychę, miłość zaś buduje”). Prawdziwy elitaryzm wyraża się w miłości do słabszych. Taką zasadę rozwija Paweł w ósmym rozdziale 1 Kor.

Św. Paweł zgadza się ze swymi adwersarzami, że głosiciele Ewangelii powinni korzystać z pewnych praw, między innymi – mogą być na utrzymaniu tych, którym głoszą Ewangelię (1 Kor 9,4-14). Paweł zmierza jednak do wykazania potrzeby chrześcijańskiego samoograniczenia. On sam zrezygnował ze swych słusznych praw po to, aby rozwijało się szerzenie Ewangelii (1 Kor 9,15-18). Paweł stał się „niewolnikiem wszystkich”, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyska dla Ewangelii (w. 19), choć przynależąc do Chrystusa był przecież wolny (w. 20-22). Przez samoograniczenie wyraził Paweł miłość, godną naśladowania przez wszystkich. Życie jest walką, w której potrzebna jest samodyscyplina (w. 23-27).

W rozdziale dziesiątym 1 Kor Paweł pisze o niebezpieczeństwach płynących ze zbytniej pewności siebie „mocnych”. Trzeba zwracać uwagę na opinię tych, wobec których coś czynimy. Nie jest ważna tylko sama obiektywna racja, sama „wiedza”. Pamięć o tym, jak nasze postępowanie mogą odebrać inni, powinna skłaniać nas do czujności. Taki jest wymóg miłości, którym kierował się sam Paweł (10,25-33). Wszyscy powinni naśladować w tym św. Pawła, tak jak on sam był naśladowcą Chrystusa (11,1). W tym ostatnim wierszu Paweł otwiera dyskusję z Koryntianami na temat reguł rządzących zgromadzeniami różnych wspólnot Kościoła (zob. 1 Kor 11-14).

Po co jest nam potrzebna dzisiejsza refleksja na kanwie Słowa Bożego? Pomyśl, czy zawsze, gdy masz obiektywną rację, musisz do niej przekonywać innych? Podpowiedź daje nam św. Paweł w tekście, który jest na podobny temat co 1 Kor 8-10, a mianowicie w Rz 14, gdzie Paweł opisuje konflikt między „mocnymi w wierze” (do których należy on sam) i „słabymi w wierze”. Ci ostatni nie rozumieją postępowania „mocnych” i trwają w błędzie. Powstaje konflikt racji, przy czym obiektywną rację mają „mocni”. Najlepiej, gdyby obie strony konfliktu stosowały jedną zasadę: „Przestańmy wyrokować jedni o drugich” (Rz 14,1-13a). Jeśli to nie jest możliwe, to wtedy pojawiają się wymagania wobec „mocnych”. Nie wobec „słabych”! Jak mają reagować „mocni”? W małżeństwach, rodzinach musimy czasem podejmować decyzje, czy „przymknąć oko” na – w sumie nieistotny – błąd kogoś, kto nie ma racji. Paweł „otwiera furtkę” w decyzjach podejmowanych w naszym sumieniu. Czy czasem nie powinniśmy podejmować rozumnych decyzji o zawieszeniu egzekwowania prawdy wobec  tych, którzy zbłądzili. Kiedy?:

- Wtedy, gdyby prawda miała zasmucić brata: lepiej wtedy „zakryć” jego błąd miłością (Rz 14,15).

- Wtedy, gdy milczenie przysłuży się pokojowi we wspólnocie i wzajemnemu zbudowaniu (Rz 14,19).

- Wtedy, gdy wiemy, że błąd bliźniego pochodzi z jego przekonania: wtedy nie jest on grzechem, po co więc go prostować? (Rz 14,22).

Wszak chrześcijanin, to istota rozumna (por. Rz 12,1-2). Zluzujmy czasami! Nie zawsze trzeba robić z drobiazgów koniec świata.

 

 

Free Joomla! template by Age Themes

            *