Myślą przewodnią dzisiejszej homilii na 3. Niedzielę Wielkiego Postu Roku B będą słowa św. Pawła usłyszane przez nas w drugim czytaniu: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego” (1 Kor 1,22). Słowa te są wzięte z Pierwszego Listu Liście do Koryntian, którego cztery pierwsze rozdziały są zapisem homilii wygłoszonej wcześniej przez Pawła. Spróbujmy wyobrazić sobie św. Pawła głoszącego ustnie Ewangelię (może nam w tym pomóc spojrzenie na figurę św. Pawła w głównym ołtarzu kościoła w Łęgowie). Temat homilii Pawła: Cztery drogi do jedności Kościoła. Temat jakby stworzony dla sytuacji Kościoła w naszych czasach, w którym istnieje ruch ekumeniczny, ale Kościół ciągle jest podzielony i jest jeszcze dużo do zrobienia w tym zakresie. W czterech punktach homilii Paweł kieruje wyrzuty do Koryntian, ale potem do nas, którzy jesteśmy świeckimi członkami Kościoła, a także do przywódców Kościoła i do „szeregowych” duszpasterzy.
Zacznijmy od słów adresowanych do Koryntian czasów św. Pawła. Słowa św. Pawła z dzisiejszego drugiego czytania: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego” (1 Kor 1,22) są wstępem do homilii Pawła – polemiką św. Pawła ze sloganem Koryntian: „Ja jestem Pawła, a ja Apollosa; ja jestem Kefasa”. Do tego sloganu Paweł dodaje sarkastycznie od siebie: „A ja (jestem) Chrystusa”. Kochani Koryntianie, chce powiedzieć św. Paweł, nie ma sensu spierać się o to, kto jest naszym idolem w Kościele, bo wszyscy należymy do Chrystusa. Paweł daje Koryntianom i nam „do odrobienia” dwa zadania, dwie lekcje. Mówi: wszyscy mieszacie Ewangelię z mądrością ludzką (zob. 1 Kor 1,18-3,4) i w fałszywy sposób postrzegacie rolę głosicieli Ewangelii (zob. 1 Kor 3,5-4,13). Stąd się biorą podziały w Kościele. Pod koniec homilii Koryntianie dostrzegą, że Paweł nie jest tylko liderem jakiejś frakcji (co sugeruje slogan Koryntian przytoczony w 1 Kor 1,12), ale jest ich ojcem, który zrodził ich przez Ewangelię (zob. 1 Kor 4,15). Posłuchajmy więc naszego „ojca”, który nas zrodził przez Ewangelię, który mówi nam:
- Punkt pierwszy: Pomyślcie nad tym, czym rożni się Ewangelia od mądrości świata (zob. 1 Kor 1,18-2,5).
- Punkt drugi: Nie dość zmierzacie do osobistej świętości, a przecież od niej zależy jedność Kościoła (zob. 1 Kor 2,6-3,4).
- Punkt trzeci: Dostaje się też przywódcom Kościoła: jak to możliwe, że konkurujecie między sobą? (zob. 1 Kor 3,5-23).
- I wreszcie punkt czwarty: Dostaje się też „szeregowym” duszpasterzom: Nie dość widać w waszym życiu poddania się Krzyżowi Chrystusa (zob. 1 Kor 4,1-13).
Usłyszany dzisiaj przez nas fragment Listu do Koryntian, z lajtmotivem: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego”, jest zaproszeniem do tego, abyśmy przemyśleli, czym różni się Ewangelia od mądrości świata. Istotą Ewangelii jest głoszenie Chrystusa ukrzyżowanego (zob. 1 Kor 1,17). Dla Koryntian było to szokiem, bo woleli „łatwego” Chrystusa, żyjącego w chwale nieba i nie wymagającego od nich niesienia krzyża. Czyż nie jesteśmy podobni do audytorium mowy Jezusa wygłoszonej w czasie święta Paschy, w której Jezus zapowiada swoją mękę i zmartwychwstanie (J 2,13-25)? „On za mówił o świątyni swego ciała”. „W trzech dniach wzniosę ją na nowo”.
Św. Paweł rozróżnia dwa kręgi ludzi: tych, co idą na zatracenie i nas, którzy dostępujemy zbawienia. W centrum tego podziału stoi krzyż: ci pierwsi uznają krzyż za głupstwo, dla nas jest on mocą Bożą (1,18). Przy poszukiwaniu prawdziwej mądrości, tzn. mądrości krzyża, bezużyteczną jest mądrość świata, co zapowiadało już Pismo (1 Kor 1,19). Na jakie „niespodzianki” musi nastawić się Kościół poszukujący mądrości krzyża? Krzyż powoduje „postawienie na głowie” ludzkich zapatrywań na mądrość. To, co jest mądrością dla ludzi – jest głupstwem u Boga, bo nie doprowadziło do poznania woli Boga. To, co jest głupstwem dla ludzi (głoszenie krzyża!) – jest mądrością Bożą (1 Kor 1,20-25). Taką „logikę Bożą” potwierdzało doświadczenie Koryntian z okresu ich nawrócenia. Niewielu wśród nich było mędrców według oceny ludzkiej. Dlatego nikt nie miał powodów do chełpienia się wobec Boga – poznanie krzyża jest darem Boga dla wybranych i nie jest uzależnione od ludzkich predyspozycji (1,26-31). Tak było z Koryntianami, którzy słuchali Pawła: ich wiara nie wynikała z mądrości ludzkiej, ale opierała się na mocy Bożej (2,1-5).
Notabene. Paweł nie potępia wszelkiej mądrości, a tylko tę mądrość, która zaślepia na sprawy Boże, bo napełnia człowieka pychą. „Nie wszyscy ludzie mądrzy są wykluczeni z Królestwa Bożego, choć niektórzy spośród nich wykluczają się sami. Wyklucza z Królestwa Bożego nie mądrość (inteligencja), ale pycha mędrców. I nie wszyscy ludzie prości będą doń dopuszczeni, ponieważ kryterium przynależności do Królestwa nie stanowi głupota, ale pokorna prostota” (A. Plummer).
Krzyż Chrystusa jest „zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan” (1 Kor 1,23). Czyli – jest nie do przyjęcia przez tych, którzy kierują się mądrością świata, tak Żydów, jak pogan.
Paweł miał na myśli ludzi swoich czasów, ale nie tylko.
„Żydzi żądają znaków” (1 Kor 1,22): „W 45 roku pojawił się niejaki Teudas. W kierunku Jordanu szły za nim tysięczne tłumy. Obiecywał wszystkim, że na jego słowa wody Jordanu rozstąpią się i cały tłum suchą nogą przejdzie dnem rzeki. W 54 roku przybył do Jerozolimy pewien Egipcjanin, udając się za proroka. Trzydzieści tysięcy ludzi poszło za nim na Górę Oliwną, by być świadkami upadku murów Jerozolimy na słowo tego rzekomego proroka. Tego rodzaju sensacji Żydzi szukali. W Jezusie widzieli człowieka nisko urodzonego i skromnego, który świadomie unikał scen widowiskowych, zachowywał się jak sługa, a wreszcie skończył na krzyżu – był to niewiarygodny obraz wybrańca Bożego” (W. Barclay, 35-36).
„Grecy szukają mądrości” (1 Kor 1,22). Mądrym był dla nich „człowiek o bystrym umyśle, ciętym języku i błyskotliwie żonglujący słowami, ku podziwowi słuchaczy” (W. Barclay). Dla Greków, czyli pogan krzyż był „głupstwem” (1 Kor 1,23). W zrozumieniu Greka wcielenie jest rzeczą niemożliwą. W Dz 17,16-33 jest opisana mowa św. Pawła na ateńskim Areopagu. Gdy Paweł zaczął mówić o zmartwychwstaniu, został zlekceważony przez "filozofów epikurejskich i stoickich" (Dz 17,18). Były to dwie główne szkoły filozoficzne w czasach św. Pawła, odmiany starożytnego materializmu. Epikureizm nakazywał człowiekowi wierzyć świadectwu zmysłów, cieszyć się życiem i korzystać z jego radości. «Dobro to przyjemność, czyli brak bólu» wg wyznawców tego nurtu. Epikurejczycy odrzucają wiarę w siły pozaziemskie. Dziś ateizm idzie w parze z fenomenem sekularyzacji. Luminarzem ateizmu teoretycznego był Karol Marks, który uważał, że po zniknięciu wszelkich religii na ziemi nastanie raj, powszechne braterstwo ludzi (odzwierciedla to zdanie Karola Marksa: „Religia jest opium dla ludu. Prawdziwe szczęście ludu wymaga zniesienia religii jako urojonego szczęścia ludu”). Groźniejszy dla wiary jest materializm praktyczny, czyli życie tak jakby Boga nie było, jakby „Bóg umarł”, jak to wyraził Fryderyk Nietzsche.
Rozejrzyjmy się wokół nas. Dla jak wielu dzisiejszych Polaków „Bóg umarł”? Przeciwnie, jest wielu żyjących Ewangelią, głoszących tym samym, że „Bóg żyje”, „Jezus żyje”.
Wydawało się w czasach św. Pawła, że głoszenie Ewangelii zarówno wśród Żydów jak i Greków nie miało szans powodzenia. Jednak Paweł głosił z mocą i nam o tym dziś przypomina: „To co wygląda na głupstwo Boże, jest mądrzejsze od mądrości ludzkiej; a to, co wydaje się być Bożą słabością, jest silniejsze od mocy ludzkiej”. Amen.