XXXII Niedziela Zwykła Roku B (7.11.2021): 1 Krl 17,10-16; Ps 146(145); Hbr 9,24-28; Mk 12,38-44.
Biblijna historia Eliasza jest kanwą powieści brazylijskiego pisarza Paulo Coelho pt. „Piąta góra”. Na s. 38 i następnych w tej powieści jest wątek poświęcony spotkaniu Eliasza z wdową z Sarepty Sydońskiej, o którym słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Pierwszej Księgi Królewskiej. Zacytuję ten fragment książki Paulo Coelho:
Eliasz wędrował przez kilka dni, nim dotarł do doliny, gdzie leżało miasto Sarepta, przez jego mieszkańców nazywane Akbar. Gdy był już u kresu sił, zobaczył jakąś kobietę ubraną na czarno. Zbierała drwa na opał. Musiała zadowolić się małymi suchymi gałązkami, gdyż roślinność w dolinie była skąpa.
– Kim jesteś? – zapytał.
Kobieta patrzyła na obcego, nie rozumiejąc jego słów.
– Przynieś mi, proszę, wody w naczyniu, bo chce mi się pić –rzekł do niej El8iasz. – Przynieś mi też trochę chleba.
Kobieta odłożyła chrust, ale nadal nic nie mówiła.
– Nie lękaj się. Jestem sam, głodny i spragniony i nie mam sił, by komuś zagrażać.
– Nie jesteś stąd – odpowiedziała mu w końcu. – Sądząc po twojej mowie, przybywasz zapewne z królestwa Izrael. Gdybyś znał mnie lepiej, wiedziałbyś, że nic nie mam.
– Jesteś wdową, tak mi rzekł Pan. Ja mam jeszcze mniej niż ty. Jeśli nie dasz mi jeść i pić, umrę.
Kobieta przestraszył się. Skąd ten cudzoziemiec mógł wiedzieć coś o jej życiu?
– Mężczyzna proszący kobietę o pożywienie powinien się wstydzić – odparła, odzyskując nad sobą panowanie.
– Zrób to, o co proszę – nalegał Eliasz, czując, że opuszczają go siły. – Gdy wydobrzeję, będę dla ciebie pracował.
Kobieta zaśmiała się.
– Chwilę temu powiedziałeś prawdę – jestem wdową, która straciła męża na jednym ze statków mego kraju. Nigdy nie widziałam oceanu, ale wiem, że jest jak pustynia – zabija tych, którzy rzucają mu wyzwanie.
I ciągnęła dalej:
– Co do reszty, to się mylisz. Tak jak pewne jest, że Baal żyje na szczycie Piątej Góry, tak pewne jest to, że nie mm niczego do jedzenia . Tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce.
Eliasz poczuł. Że horyzont się kołysze, i domyślił się, że za chwilę zemdleje. Zbierając resztki sił, poprosił po raz ostatni:
– Nie wiem, czy wierzysz w sny, ani czy ja sam w nie wierzę. Jednak Pan rzekł, że tutaj spotkam ciebie. Nieraz robił coś, przez co wątpiłem w Jego mądrość, ale nigdy w Jego istnienie. Bóg Izraela nakazał mi, abym powiedział kobiecie, która spotkam w Sarepcie: „Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię”.
Stracił przytomność, nie wyjaśniwszy, jak taki cud mógł się wydarzyć. Kobieta patrzyła na mężczyznę leżącego u je stóp. Wiedziała, że Bóg Izraela to przesąd, że bogowie feniccy są silniejsi i że sprawili, iż ich ludzie stali się jednymi z najbardziej poważanych na świecie. Ale była zadowolona, bo zwykle to ona prosiła innych o jałmużnę, a dziś, po raz pierwszy od dawna, jakiś człowiek potrzebował jej pomocy. Dlatego poczuła się silniejsza. W końcu byli ludzie w trudniejszej sytuacji niż ona.
„Skoro ktoś prosi mnie o pomoc, to znaczy, że jestem jeszcze coś warta – pomyślała. – Zrobię to, o co prosi, aby ulżyć mu w cierpieniu. I ja poznałam głód i wiem, jak pustoszy duszę”.
Poszła więc do domu i wróciła z kawałkiem chleba i dzbanem wody. Uklękła, położyła głowę obcego na swych kolanach i zwilżyła mu wargi. Po kilku minutach odzyskał przytomność.
Podała mu chleb. Eliasz jadł w milczeniu, patrząc na dolinę, wąwozy i góry, które w ciszy wznosiły się ku niebu. W dolinie rysowały się wyraźnie czerwone nury Sarepty.
–Daj mi u siebie schronienie, bo prześladują mnie w mym kraju – rzekł Eliasz.
–Jaką zbrodnię popełniłeś? – zapytała.
–Jestem prorokiem Pana. Jezabel rozkazała zabić wszystkich, którzy nie chcieli czcić fenickich bogów.
(Więcej, od strony 41 książki Paulo Coelho pt. „Piąta góra”).
W historii Eliasza uderza gościnność wdowy, która polega na ofiarowaniu wszystkiego, co służyło utrzymaniu przy życiu – aż do ostatniego pokarmu.
W Ewangelii Jezus, przypatrując się tłumowi, dostrzega to, czego nie widzą inni ludzie, że pewna uboga wdowa ofiarowała w świątyni całą własność – bez zatrzymywania dla siebie czegokolwiek.
Dzisiejsze czytanie z Listu do Hebrajczyków umiejscawia ofiarę wdowy z Sarepty i wdowy z ewangelii w totalnym charakterze ofiary Chrystusa, który „ukazał się teraz na końcu wieków na zgładzenie grzechów przez ofiarę z samego siebie” (Hbr 9, 26). „Przez ofiarę z samego siebie”!
Niech odpowiedzią na dzisiejsze Słowo Boże będzie płynący z głębi serca śpiew Psalmu: „Chwal, duszo moja, Pana, Stwórcę swego”; Ps 146(145). Chwalmy Pana za bezmiar miłości, którą nam ofiarował Chrystus przez ofiarę z samego siebie.