Kościół przywołuje w dzisiejszą niedzielę rozmowę Jezusa z Nikodemem. W trzecim rozdziale Ewangelii Jana, który stanowi kontekst dzisiejszej Ewangelii, pada zdanie: „Jeśli ktoś się nie narodzi powtórnie, nie może wejść do Królestwa Bożego”. Nikodem odpowiada Jezusowi wątpliwością: Jakże może się człowiek narodzić będąc starcem? Pytamy i my: Jak mogę się powtórnie narodzić mając lat 10, 30, 50, 90? Przywołajmy realia z życia naszych rodzin…
Wszyscy kochamy dzieci. Dziecko jest posłuszne mamie nie dla tego, że się jej boi, ale w prawidłowo ukształtowanej relacji z mamą, dziecko jest jej posłuszne dlatego, że wie, iż mama je kocha i dlatego zgaduje w lot wymagania mamy, uprzedzając jej oczekiwania. Tak działa miłość w rodzinach w relacji dziecko – mama, tata. Dziś niedziela, w którą mamy odwzorować tę relację dziecka do mamy, taty na naszą relację z Bogiem. Badacze psychologii rozwojowej układają relacje człowieka do Boga w zależności od etapu dojrzałości moralnej człowieka. Relacja dziecka do rodziców ma wpierw etap podległości biologicznej, wegetatywnej, gdy dziecko jest całkowicie zależne od mamy, taty. Powoli kształtuje się w małym człowieku postawa osobistej odpowiedzialności prowadząca do odkrywania tego, że podstawą relacji z mamą, tatą jest miłość, która zakłada posłuszeństwo oparte na samodzielnej decyzji: Chcę być posłuszny, bo wiem, że mama, tata mnie kochają i ja chcę odwzajemniać się im swoją miłością. Mały człowiek zaczyna w lot zgadywać, czego ode niego oczekują rodzice, czyli ci, którzy go kochają. Podobnie kształtuje się rozwój relacji człowieka do Boga. Niektórzy specjaliści od psychologii rozwojowej twierdzą, że tylko 10 procent wierzących dochodzi do etapu zintegrowanego wewnętrznie posłuszeństwa Bogu, w którym motywem decyzji moralnych jest miłość do Boga. U dziewięćdziesięciu procent wierzących dominuje postawa posłuszeństwa motywowanego nagrodą i karą.
Jak to jest u nas? Jezus nam przypomina: „Jeśli ktoś się nie narodzi powtórnie, nie może wejść do Królestwa Bożego”? W dzisiejszą niedzielę mam sprawdzić siebie, czy „narodziłem się powtórnie”! Wszyscy znamy datę swoich narodzin. A kiedy przyszedł ten moment, w którym narodziłem się powtórnie? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba nam włączyć się w rozmowę Jezusa z Nikodemem. To ja jestem „Nikodemem”. Pójdźmy za tokiem rozumowania Jezusa i skierujmy naszą myśl na krzyż będący objawieniem Bożego miłosierdzia.
W dialogu Chrystusa z Nikodemem Jezus nawiązuje do Mojżesza, który wywyższył węża na pustyni. Jezus ma przed sobą uczonego w Piśmie, członka Sanhedrynu, i jednocześnie człowieka dobrej woli. Dlatego decyduje się skierować go ku tajemnicy Krzyża. Przypomina więc najpierw, że Mojżesz wywyższył na pustyni węża miedzianego w czasie czterdziestoletniej wędrówki Izraela z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Kiedy ktoś, kto został ukąszony przez węża na pustyni, spojrzał na ten znak, pozostał przy życiu. Ten znak, którym był wąż miedziany, zapowiadał inne Wywyższenie. „Potrzeba” – mówi po prostu Jezus – „by wywyższono Syna Człowieczego” – a mówi tutaj o wywyższeniu na Krzyżu – „aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”. Krzyż – już nie tylko figura, która zapowiada, ale sama zbawcza rzeczywistość! I oto Chrystus wyjaśnia swojemu rozmówcy, zdumionemu, lecz równocześnie gotowemu słuchać i prowadzić dalej rozmowę, znaczenie Krzyża: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Krzyż jest nowym objawieniem Boga. Jest objawieniem definitywnym. Na drodze myśli ludzkiej do Boga, na drodze rozumienia Boga dokonuje się radykalny przewrót. Nikodem, człowiek szlachetny i uczciwy, a jednocześnie zwolennik i znawca Starego Testamentu, musiał odczuć wstrząs wewnętrzny. Dla całego Izraela Bóg był nade wszystko Majestatem i Sprawiedliwością. Był uważany za Sędziego, który nagradza i karze. Bóg, o którym mówi Jezus, jest Bogiem, który posyła swojego Syna nie „po to, aby świat potępił, ale po to, aby świat został przez Niego zbawiony” (J 3,17). On jest Bogiem miłości, Ojcem, który nie cofa się przed ofiarą Syna, aby zbawić człowieka. Św. Paweł, ze wzrokiem utkwionym w tym objawieniu Bożym, powtarza dwukrotnie w Liście do Efezjan: „Łaską (…) jesteście zbawieni”. „Łaską (…) jesteście zbawieni przez wiarę”. A jednak ten Paweł, tak jak również Nikodem, aż do swojego nawrócenia był człowiekiem Starego Prawa. Na drodze do Damaszku objawił mu się Chrystus i od tej chwili Paweł rozumiał o Bogu to, co dzisiaj mówi: „Bóg, będą bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni”. Łaska jest darem Bożym wypływającym z Jego Miłości. Dar jest tam, gdzie jest miłość. Bóg kocha Ciebie tak, jak mama i tata kocha swoje dziecko. On nie jest tylko Sędzią. Jest Bogiem nieskończonego majestatu i najwyższej sprawiedliwości. Zrozumienie tego jest właśnie momentem mojego „powtórnego narodzenia”. Mam odnaleźć w sobie w dzisiejszą niedzielę duszę dziecka. Tak jak dziecko pewne miłości mamy zgaduje w lot życzenia mamy, tak i ja mam zgadywać w lot to, czego Dobry Bóg ode mnie oczekuje.